Festiwal – z łaciny: festivalus – tłumaczy się jako radosny, wesoły, świąteczny. I taki powinien być! Znane są festiwale muzyczne – w Opolu czy Sopocie, filmowe – w Gdyni, nauki – w Krakowie, Warszawie.
Są też festiwale teatralne. Na przykład w Radomiu.
Dziś po raz trzynasty rusza Międzynarodowy Festiwal Gombrowiczowski, a wraz z nim pojawia się kolejny, już 66., numer naszej gazetki.
Podczas spektakli widzowie mogą spodziewać się prawdziwej uczty dla duszy. Zapewne odnajdą zaskakujące realizacje, zobaczą niecodzienne kostiumy czy scenografie, odkryją ponadczasowość twórczości Gombrowicza.
Czy, gdyby nie festiwal, poszlibyśmy na Ślub albo Operetkę? To przecież repertuar trudny, wymagający skupienia, refleksji. Obnażający gęby, zrywający maski, odsłaniający prawdziwą ludzką naturę. Przecież nikt nie lubi być wytykany palcami, nikt nie przyzna się do swoich perwersji, nikt nie chce zostać obdarty z powierzchowności…
Gombrowicz tego dokona. Zdemaskuje, zdekonspiruje, upupi. Poruszy, ośmieszy, wykpi. Czy zachwyci? Czy wstrząśnie? Czy zelektryzuje? Z pewnością podczas Festiwalu emocji nie zabraknie!
■redAkcja
zobacz tekst w wersji drukowanej