Historia znów zatacza koło

 Jacek Bunsch, reżyser przedstawienia Tancerz mecenasa Kraykowskiego w rozmowie z Dagmarą Kowalską podzielił się refleksjami o bohaterze utworu, Gombrowiczu i współczesności:

Zależało nam, by stworzyć przedstawienie o kryzysie tożsamości, o kryzysie autorytetów, o poszukiwaniu autorytetu, chorym budowaniu autorytetu, czyli o czymś, co współcześnie jest bardzo aktualne. A jednocześnie osiągnąć coś, co niesie czasami pozaracjonalnie w takie tematy, które są bliskie działaniom performatywnym – poprzez nadruchliwość, która układa się w rytmy taneczne, poprzez warstwę  muzyczną,  poprzez  niedosłowną formę – nie odnoszącą się dosłownie ani do tańca, ani do choroby, ani do patologii.

Postrzeganie świata przez bohatera jest wyrywkowe. Dlatego ciągle coś kadrujemy w tym przedstawieniu.

Przeświecające parawany na scenie, są po to, by podkreślić, że my ciągle jesteśmy w tym jego świecie, który jest nie scalony, tylko pocięty na kawałki. A one nie chcą się ułożyć. On próbuje. Jest z tym coraz gorzej. Potem to wszystko się rozsypuje. To jest droga do szaleństwa, które jest samounicestwieniem

Gombrowicz miał niesłychanie wnikliwą zdolność obserwacji. Zwrócił uwagę na kryzys młodych ludzi, którzy albo w ogóle nie potrafią żadnego autorytetu odnaleźć, czy nawet nie umieją odnaleźć drogi do jego szukania, albo wybierają autorytet szalony, fałszywy. Gombrowicz bardzo wyraźnie zwrócił na to uwagę już w latach 30. Historia znów nam koło zatacza. To prorocze stwierdzenie Gombrowicza, który rozumiał drogi współczesności.