Artyści Teatru Ateneum po spektaklu Trans-Atlantyk opowiedzieli o swojej pracy i doświadczeniach związanych z tekstem Witolda Gombrowicza.
Przemysław Bluszcz:
O bohaterze-Gombrowiczu: Znacie Państwo przecież Gombrowicza. Wiecie, jaka to była skomplikowana postać, jaka zakochana w sobie, okrutna, piękna jednoczenie, fascynująca, obrzydliwa. Jest człowiekiem poszukującym, człowiekiem, którego stać na luksus myślenia. Bywa ono pewnie bolesne, bywa pewnie trudne, czasem kończy się katastroficznie, ale chyba tylko w ten sposób możemy budować jakiś swój sens wewnętrzny.
Artur Barciś:
O roli Posła: Kiedy odebrałem scenariusz, bardzo byłem wdzięczny, że dostałem właśnie tę, a nie inną rolę. Wiedziałem, że to jest fantastyczny materiał na stworzenie postaci bardzo krwistej i ciekawej. I nic więcej. Dla mnie to nie tyle jest przedstawiciel jakiejś ambasady, tylko kwintesencja, polityka w ogóle. I to polityka, który jest uniwersalny. Tacy politycy są zawsze, ciągle i widzimy ich bardzo wielu, niestety, nawet w tej chwili. Dokładnie tacy. I nawet, jeżeli można odczytywać moją grę, jako pewien rodzaj groteski i przerysowania, to – kiedy oglądam czasem telewizję – uważam, że oni są śmieszniejsi.
Krzysztof Dracz
O Gonzalu: To kolorowy ptak, współczesny Arlekin. Przede wszystkim niesie w sobie manifest nowości, wolności, doświadczania życia, niestawiania granic. Jest na poły błazeński, śmieszny, cudaczny i niezwykle poważny. Celnie ujmujący istotę naszej hipokryzji życiowej. To było główne zadanie. Tak chciałem narysować tę postać.
Artur Tyszkiewicz, reżyser
O adaptacji: Ten spektakl jest adresowany do odbiorców Anno Domini 2018. Mnie w tym tekście i w idei zrobienia Trans-Atlantyku teraz intrygowało to, by nawiązać więź z ludźmi. By powiedzieć o pewnym niebezpieczeństwie, które ja obserwuję, czuję, widzę. Dotyczy to nie tyle rodzącego się na naszych oczach nacjonalizmu, ale poczucia, że Polska, którą ja sobie wyobrażam, jest tą najwłaściwszą,
a inne wyobrażenia Polski to są te niewłaściwe. Jeżeli stawiamy się w takich opozycjach, to zaczyna być to niebezpieczne. To wydawało mi się istotniejsze niż egzystencjalna sytuacja człowieka zapisana u Gombrowicza. Uważałem, że do rozmowy z publicznością, w czasie, kiedy robimy ten spektakl to jest ważniejsze
O scenografii: Mieliśmy pomysł na scenografię, żeby to była kompilacja zwróconego do góry dnem statku, trochę szopki krakowskiej, trochę wody, podróży, które kojarzą się z pasami transmisyjnymi na lotnisku, z jeżdżącymi bagażami. A walizka to jest podróż zawsze. My, Polacy, mamy wiele takich chwil w naszej historii, kiedy musieliśmy całe swoje życie spakować do walizki. Wiele takich chwil było w polskiej historii, w historii Żydów, w ogóle w historii wielu państw. Historia emigracji, historia ucieczek, zostawiania za sobą wszystkiego i pakowania swojego życia do jednej walizki jest, niestety, częsta do tej pory.
■ opracowała: Magdalena Karasek