– Oglądam Festiwal od dwudziestu kilku lat, widziałam „Iwon…” bardzo dużo i to przedstawienie, według mnie, nie należy do najbardziej udanych. Ma pewne mankamenty, ale jest w nim pewna ciekawa myśl. Próba pokazania problemów kobiecych. Iwona jest trochę schowana. W innych przedstawieniach była bardzo mocno obecna i istniało wyraziste napięcie między nią a dworem. Tutaj tego nie ma. Ten spektakl jest o czym innym, o kobiecie, która jest zagubiona, która poszukuje. A Iwona jest tylko takim symbolem kobiecości. Natomiast nie jest żywą Iwoną, atakowaną przez dwór, w sytuacji ostrego konfliktu. Bardziej jest symbolem chyba. I to jest najciekawsze. Widziałam parę lepszych przedstawień „Iwony…”.
– Nie jestem specjalnie poruszona tym spektaklem. Koncepcja reżyserska dość specyficzna. Myślę, że to nie jest twórczość dla każdego.
■ opracowała Anna Kowalczyk
na zdjęciu plakat do spektaklu: Iwona, księżniczka Burgunda, Teatr Dramatyczny im. J. Szaniawskiego, Wałbrzych